Położenie urzędu
Urząd Miasta Gostynina
ul. Rynek 26
09-500 Gostynin
tel.: 24 236 07 10
fax.: 24 236 07 12
e-mail: um@gostynin.pl
Stare zamki, ruiny, bagniska, puszcze – to co dziwne, straszne i dzikie zawsze fascynowało ludzi. Pracowała pobudzona fantazja – powstawały baśnie i opowieści. Starzy ludzie z pokolenia na pokolenie przekazywali historie, czasem prawdziwe, czasem nieco ubarwione, dodawali za każdym razem jakieś nowe szczegóły. Tak powstawały legendy. W przypadku Gostynina było podobnie...
Na przełomie XII i XIII w. tutejsza ludność trudniła się warzeniem piwa. Najbogatszy właściciel kilku browarów – kasztelan – miał piękną córkę o imieniu Nina. Któregoś dnia przez te ziemie wracał z niewoli litewskiej książę Konrad Mazowiecki. Towarzyszył mu tylko 1 giermek. Nie mieli nic do picia, byli brudni i zarośnięci, podróżowali pieszo. Nikt nie przypuszczał, że jeden z nich jest księciem, toteż gdy dotarli do osady, nie uzyskali pomocy. Dopiero córka kasztelana ulitowała się nad ich losem i zaprowadziła do oberży, gdzie zostali dobrze ugoszczeni. Otrzymali najlepsze piwo, dużą szynkę z dzika, masło i bochen chleba. Znalazła się tam również izba, gdzie mogli przenocować. Rankiem, gdy Nina zaniosła im śniadanie, gości już nie było. Nie minęło kilka dni, gdy do bramy zapukało 2 następnych podróżnych. Jednak tym razem byli to młodzieńcy pięknie ubrani, będący na koniach. Również i tych Nina ugościła z należytym szacunkiem. Po pewnym czasie okazało się, że jednym z nich jest książę, który wcześniej wracał z niewoli. Wzruszył się on gościnnością pięknej córki kasztelana i poprosił ją o rękę. Od tego momentu stali się mężem i żoną, żyli długo i szczęśliwie. Na pamiątkę tego zdarzenia i wielkiej gościnności Niny gród ten nazwano Gostyninem, a ziemię go otaczającą wraz z licznymi jeziorami Pojezierzem Gostynińskim.
(…)
Na przykład ciekawa jest rzekoma etymologia miejscowości Gaśno, Drzewce i Skoki, leżących nad rzeką Osetnicą. Świadkowie bitwy powstańców z Rosjanami pod Gaśnem w 1863 r. przekazali, że dowódca powstańczy Łakiński, krzycząc, wydawał rozkazy: Gaś no ten pożar! Skocz no, bo złamane jest drzewce sztandaru! Właśnie od tych słów miały powstać nazwy wymienionych miejscowości.
[tekst pochodzi z: B. Konarska-Pabiniak, Tradycja Mazowsza: powiat gostyniński. Przewodnik subiektywny, Agencja Wydawnicza „Egros”, Warszawa 2013, s. 49, 52.]
Do 1812 r. miejscowość ta nazywała się Olszówka. Obecna wywodzi się od francuskiego la garde, czyli gwardia. W tej wsi stacjonowała przez pewien czas armia napoleońska w drodze na Moskwę. Sztab armii z marszałkiem Joachimem Muratem znajdował się w Gostyninie, podobno w zajeździe przy rynku. Kurierzy ze sztabu wysyłani byli do gwardii „a la garde”, a nie do Olszówki, gdyż trudno było im wymawiać polską nazwę.
[tekst pochodzi z: B. Konarska-Pabiniak, Tradycja Mazowsza: powiat gostyniński. Przewodnik subiektywny, Agencja Wydawnicza „Egros”, Warszawa 2013, s. 49.]
Kiedyś jechała tutejszym gościńcem młoda para, wioząc ze sobą posag panny młodej. W pewnej chwili nowożeńcy zauważyli w pobliskim lesie zbójców. Cofnęli się przerażeni i zakopali swój majątek. Jednak zbójcy dopadli ich i zamordowali. I właśnie później w tym miesiącu stanęła figurka. Teren wokół niej jest dziwnie pofałdowany z licznymi zagłębieniami, zapadliskami i usychającymi drzewami. Legenda głosi, że to duchy zabitych przychodzą w to miejsce i z uporem, ale bezskutecznie, poszukują swoich pieniędzy.
[tekst pochodzi z: B. Konarska-Pabiniak, Tradycja Mazowsza: powiat gostyniński. Przewodnik subiektywny, Agencja Wydawnicza „Egros”, Warszawa 2013, s. 49.]
Według podania, które zostało anonimowo opublikowane w 1876 r. w „Korespondencie Płockim”, jezioro wypełnia rozpadlinę, która pochłonęła zamek starosty z jego mieszkańcami. W ten sposób starosta ukarał swą żonę i jej kochanka, z którym zdradzała męża podczas jego pobytu na wojnie. Starosta w postaci ducha w zbroi pojawił się na uczcie weselnej i rzucił klątwę na biesiadników, zamieniając zamek w piekielny kocioł potępieniem wrzący. Oto przebieg tej tragicznej sceny: Przeklęty – zagrzmiał – o biada ci biada! Wnet jękiem wiatru zawyli szatani, z głuchym łoskotem zadrżała posada i zamek zniknął w rozwartej otchłani. W tej rozpadlinie, gdzie straszliwa zbrodnia znalazła karę – stanęło jezioro, przejmując trwogą każdego przechodnia, co śmie w tę stronę iść wieczorną porą. Lud okoliczny dał mu Kotła miano, wierząc niezłomnie, że w tych stron obrębie żadnego śmiałka dotąd nie wiedziano, co by chciał zajrzeć w tę bezdenną głębię. Mówią, że długo wieczorem spóźnionym słyszano w głębiach i wrzawę, i jęki. Dotąd, aż obok na wzgórzu zielonym stanął kościółek z godłem świętej męki. Żadnego trupa stąd nie wydobyto, żaden tu rybak nie zarzucał sieci. Wszystko w tej głębi tajemnej ukryto, podanie jedno tylko nad nią świeci!
(...)
Jeszcze inną legendę dotyczącą jeziora Kocioł (niektórzy nazywali je Kociołek) przekazał Stefan Skibiński. Usłyszał ją jako dziecko od swojej opiekunki w czasie wakacji spędzonych przed wojną w Gostyninie. Otóż według tej legendy na miejscu jeziora było spore miasto. Żyli w nim ludzie pracowici i zasobni. Z czasem jednak z powodu pychy zaczęli grzeszyć przeciw prawu bożemu. I za to ponieśli karę. Miasto zapadło się w otchłani, a na jego miejscu powstało jezioro. W okresie Wielkanocy rybacy łowiący ryby w jeziorze mogli słyszeć dochodzące z głębiny dźwięki dzwonów zapadłego miasta. Mówiono, że gdy niewinna dziewczyna będzie prała w jeziorze, może odwrócić zły los i przywrócić miasto do życia. Byle tylko nie przestraszyła się tego, co zobaczy.
Pewnego dnia zdarzyło się, że dziewczyna, piorąc chusty w jeziorze, poczuła, że zawadziła o jakąś przeszkodę. Zaczęła mocno ciągnąć i zobaczyła, że jej pranie zaczepiło się o wieże kościelne, które wynurzyły się z toni. Wówczas kościół zapadł się w otchłani na wieki.
[tekst pochodzi z: B. Konarska-Pabiniak, Tradycja Mazowsza: powiat gostyniński. Przewodnik subiektywny, Agencja Wydawnicza „Egros”, Warszawa 2013, s. 49-50.]
Inna legenda mówi, że w naszym zamku mieszkał książę. Wbrew woli ojca córka księcia wyszła za mąż za jakiegoś prostaka. Oburzony ojciec zabija szablą pana młodego w czasie obrzędu ślubnego w kościele. Kościół się zapada, a na jego miejscu powstaje jezioro – Kotłem zwane.
[tekst pochodzi z: M. Chudzyński, Prawda i legenda o zamku gostynińskim. Car Wasyl Szujski więźniem gostynińskiego zamku (1611-1612), Towarzystwo Miłośników Ziemi Gostynińskiej, Płock-Gostynin 2007, s. 83-84.]
Między ludem okolicznym krążyła wieść o smoku czy jakimś potworze, który miał żyć pod górą zamkową i wyrządzać ogromne szkody, a którego zabił szewc z Gostynina. Podanie mówi, że lochy pod dawnym zamkiem były rozległe i połączone z miasteczkiem tajemnym przejściem. Nikt jednak ich nie odnalazł. O rzekomym potworze w zamku wspominał w swoich dziennikach Eryk Jonson Dahlbergh: Nie mogę (...) pominąć – notował – że w Gostyninie, w bramie zamku, natknąłem się na jakiegoś potwora, który miał samo ciało na 3 i 1/2 qwarter (quarter – ok. 23 cm) długości i szerokie, a rozstawienie tylnych nóg około 6 qwarter, choć nie były całkiem wyciągnięte. Okropny, straszliwy zwierz, któregośmy wszyscy oglądali z wielkim zdumieniem. Polacy opowiadali, że znaleziono go w głębokiej dziurze w wieży, gdzie (...) pożarł uwięzionych (...) siedmiu ludzi. A wlazł tam przez otwór od podmakającego bagna. Prawdopodobnie były to szczątki zwierzęcia z formacji dyluwialnej, zakonserwowane w ilastych pokładach.
Opowieść tę, nieco zmodyfikowaną, przytoczył Andrzej Dzierożyński w „Kobiecie i Życiu” w 1975 r.: (...) w wieży jednej straszna żaba Bufo znajdowała się, niewolników pożerająca, znaleziona i zabita, długa na łokci dwa, szeroka na jeden: której zrazu skóra na bramie zamkowej, a potem jej odmalowanie dawało się widzieć ciekawym. Zjawiła się była w roku 1642. (...) Według [Benedykta] Chmielowskiego (...) ok. 1656 r. w zamku gostynińskim był więziony królewicz szwedzki, oficer Baldisius. Jeszcze wcześniej, bo już w 1689 r. Jakub Haur w swoim dziełku Skład albo skarbiec znakomitych sekretów ekonomii ziemiańskiej, przeplatanym różnymi dykteryjkami, anegdotami i kuriozami, pisał, że w gostynińskim zamku była w lochu tak wielka żaba, że ludzi w więzieniu tym siedzących zjadała. Jeden na śmierć dekretowany więzień odważył się ją zabić. Obłupiona była ze skóry i długo była na bramie tam przybita, która od dawna już zbutwiała i zgniła...
[tekst pochodzi z: B. Konarska-Pabiniak, Tradycja Mazowsza: powiat gostyniński. Przewodnik subiektywny, Agencja Wydawnicza „Egros”, Warszawa 2013, s. 50-51.]
Urząd Miasta Gostynina
ul. Rynek 26
09-500 Gostynin
tel.: 24 236 07 10
fax.: 24 236 07 12
e-mail: um@gostynin.pl